Piotr Janiak: Na polskiej plaży jesteśmy niepokonani

Piotr Janiak oraz Jędrzej Brożyniak pokonali w wielkim finale Plaży Open w Czeskim Cieszynie duet Michał Kądzioła/Marcin Ociepski 2:0 i tym samym triumfowali w kolejnym turnieju tegorocznej Plaży Open. – Cieszymy się, że kolejny sezon gramy na wysokim poziomie, że na naszym polskim podwórku zaczęliśmy lato najlepiej, jak się dałopowiedział Jędrzej Brożyniak.

Spisujecie się do tej pory znakomicie. Ponownie stanęliście na najwyższym stopniu podium Plaży Open. Czy jest coś w stanie was powstrzymać w tym sezonie?

Jędrzej Brożyniak: Czy jest nas w stanie coś zatrzymać, to zobaczymy w dalszej części sezonu, ale myślę, że ani dla nas, ani dla nikogo nie jest to zaskoczeniem, że jesteśmy cały czas w czołówce. Jesteśmy w niej od dobrych pięciu, sześciu lat. Cieszymy się, że kolejny sezon gramy na wysokim poziomie, że na naszym polskim podwórku zaczęliśmy lato najlepiej, jak się dało. Już mamy trzy zwycięstwa. Jesteśmy szczęśliwi i mam nadzieję, że do końca sezonu tak będziemy trzymać.

Piotr Janiak: Ja w ogóle nie jestem zaskoczony. Trenujemy jak profesjonaliści, dwa razy dziennie. Jeździmy na obozy na Teneryfę, do Egiptu, normalnie profesjonalnie się przygotowujemy (śmiech). A tak na poważnie, to ja w styczniu i lutym stałem na granicy polsko-białoruskiej, Jędrzej jeździ na akcje, o których nie chciałbym wspominać. Pracujemy ciężko zawodowo, przy okazji trenujemy indywidualnie, a wspólnie raz w tygodniu od sześciu lat. To jest ewenement, ja sobie nawet nie wyobrażam, co by było, gdyby… Wygraliśmy kolejny turniej, trzy na trzy w tym sezonie. Wykluczając Białystok – bo to był turniej Pucharu Świata – na polskiej plaży jesteśmy niepokonani, a mamy lipiec. Oby jak najdłużej.


Po raz kolejny w tym sezonie mierzyliście się i wygraliście z duetem Michał Kądzioła/Marcin Ociepski, chociaż tym razem sprawili oni wam więcej problemów. Czym ten mecz różnił się od tego w Sulejowie?

Piotr Janiak: Ja uważam, że to jest bardzo dobry zespół. Szala zwycięstwa w finale równie dobrze mogła się przechylić na drugą stronę. Zresztą, było widać, jaki to był mecz. Mieliśmy piłkę meczową w drugim secie, a rywale potrafili odwrócić wynik. Jesteśmy naprawdę na bardzo zbliżonym poziomie, jak jeszcze kilka innych par w Polsce, łącznie z parami kadrowymi. Poziom siatkówki plażowej, który był piętnaście lat temu, a ten, który jest teraz, są zupełnie inne. Ja to mogę potwierdzić, bo gram już osiemnasty sezon. Przede wszystkim sposób wystawy, sposób atakowania, gra jest bardziej ofensywna, wytrzymałościowa. Musimy być przygotowani na każde warunki. Musimy utrzymywać poziom, żeby zadowolić publikę, która przyszła nas oglądać, żeby zadowolić tych, którzy oglądali nas w telewizji, bo to dla nich tak naprawdę. Musimy grać na najwyższym poziomie, żeby wszyscy kibice byli zadowoleni z tego i my potem też możemy być zadowoleni ze swojej gry.

Jędrzej Brożyniak:Jesteśmy na zbliżonym poziomie do par kadrowych, których w Czeskim Cieszynie akurat nie było. Cały czas są wśród nas przetasowania. To, co jest dla nas kluczem, to to, że w głębi siebie, nawet jak jest ciężko. Nawet jak nie idzie, to nie poddajemy się i czasami charakterem wyszarpiemy zwycięstwo w naprawdę ciężkich meczach, które nam się zdarzają. To nie jest tak, że do tego finału dochodzimy łatwo. Finał gramy na nieco wyższym poziomie, bo wiadomo, że nie na każde spotkanie da się odpowiednio nastawić mentalnie, ale charakterem nadrabiamy. Wygrane naprawdę nam smakują ze względu na to, że nie trenujemy razem, że godzimy to z pracą, mamy liczne rodziny, trójkę dzieci. Udaje nam się to pogodzić po raz kolejny. Jesteśmy szczęśliwi.

Był to wyjątkowy turniej Plaży Open, bo po raz pierwszy rozgrywany był w dwóch różnych krajach. Było sporo przemieszczania się między boiskami. Jak wam się to podobało?

Piotr Janiak: Mamy bardzo średnie wspomnienia z Cieszyna, dlatego powiedzieliśmy sobie, że jak tutaj nie wygramy, to już tutaj nie przyjeżdżamy. O tych wspomnieniach niech opowie Jędrzej.

Jędrzej Brożyniak: Przez sześć lat jak gramy ze sobą, nie licząc dwóch lub trzech pierwszych turniejów, to turniej w Cieszynie dwa lata temu był jedynym, którego nie skończyliśmy na podium. Przez pięć i pół roku zawsze byliśmy co najmniej na trzecim miejscu. Wtedy odpadliśmy, a przy okazji rozbiłem samochód.

Piotr Janiak: Przed tym turniejem siedzieliśmy przez cztery dni na kwarantannie. Nie mogliśmy się ruszać, ale z szacunku dla organizatora przyjechaliśmy walczyć o kolejne punkty. Zajęliśmy dziewiąte miejsce. Później zdaliśmy sobie sprawę z tego, że to było zrobione na siłę. Można powiedzieć, że przez chwilę przeżyliśmy koszmar sprzed dwóch lat w naszym drugim meczu tutaj, ale odwróciliśmy losy tego spotkania i tego turnieju. Wygraliśmy i cofamy te słowa, jeżeli chodzi o nieprzyjechanie do Cieszyna.