Izabela Błasiak: Finał był najtrudniejszy

Dobiegł końca turniej w polskim i czeskim Cieszynie. W przypadku pań na najwyższym stopniu podium stanęły Justyna Łukaszewska i Izabela Błasiak, które pokonały w finale duet Kaczmarek/Saad. – Czujemy się bardzo szczęśliwe i spełnione, bo wygrałyśmy. Zawsze wychodzi się na boisko po to, żeby wygrać, a tym bardziej w finale – powiedziała po tym emocjonującym spotkaniu Izabela Błasiak.

Jak się czujecie po tym emocjonującym finale, wygranym dopiero po trzech setach?

Izabela Błasiak: – Czujemy się bardzo szczęśliwe i spełnione, bo wygrałyśmy. Zawsze wychodzi się na boisko po to, żeby wygrać, a tym bardziej w finale. Wiedziałyśmy, że to będzie ciężki pojedynek. Dziewczyny pokazały, że umieją bardzo dobrze grać, a przede wszystkim walczyć, nawet jak przegrywają. Miałyśmy znaczną przewagę w tie-breaku, dogoniły nas, więc nie było czasu na zwalnianie tempa. Odpowiadając na pytanie, jesteśmy bardzo szczęśliwe, że treningi i wszystko, co robimy razem, idzie w tę stronę, że wygrywamy.

Czy w waszej pamięci zostanie ten przegrany set? Czy może wygrana cieszy was najbardziej?

Justyna Łukaszewska: – Powiem szczerze, że na pewno jest to duże doświadczenie, bo bardzo przegrywałyśmy. Było chyba 3:10 albo 4:10 i odrobiłyśmy straty. Nie wiem, czy przegrałyśmy do 18, czy do 19, ale walczyłyśmy i to było naprawdę po walce. Zatem myślę, że nie ma co tego rozpamiętywać.

Kolory koszulek zobowiązywały i wygrałyście. Czy to był najtrudniejszy mecz, czy może któryś z wcześniejszych wydał się wam trudniejszy?

Izabela Błasiak: – Myślę, że finał był najtrudniejszy. Dziewczyny postawiły wysoko poprzeczkę, naskoczyły na nas. Tak naprawdę większość meczu to my goniłyśmy, a nie one, ale i my im deptałyśmy po piętach, i one nam. Myślę, że kibicom mecz bardzo się mógł podobać.

Justyna Łukaszewska: – Nam również przez to, że jest wygrany. 

Jest to historyczny turniej rozgrywany zarówno po czeskiej, jak i po polskiej stronie. Jak wam się grało w tych dwóch miejscach?

Justyna Łukaszewska: – Fantastycznie, w ogóle na rynku są cudowne turnieje. Zresztą Plaża Open robi tylko super turnieje, a tutaj już naprawdę było ekstra.

Czy kibice was „ponieśli”?

Izabela Błasiak: – Tak, w ogóle grałyśmy blisko domu. Ja jestem z Kęt, a Justyna mieszka obecnie w Krakowie. Kilka osób tutaj, przede wszystkim rodzina, ale znajomi również, wspierało nas. Czuć było, że są z nami i dziękujemy im bardzo za to, że przyjechali do nas, bo bardzo to doceniamy.