Pierwszego dnia Plaży Open w Czeskim Cieszynie odbyły się eliminacje. O awans do turnieju głównego zagrały ze sobą m.in. duety Ilewicz/Wawrzyńczyk oraz Czachorowski/Lejawa. W tej rywalizacji górą okazali się ci pierwsi, wskakując po tym starciu do sobotnich gier. – Jesteśmy szczęśliwi, zmęczeni, ale na szczęście mieliśmy w piątek tylko jeden mecz, więc mamy czas na odpoczynek – mówił po tym spotkaniu Piotr Ilewicz.
Za wami ekscytujący mecz, który zakończył się dopiero wygraną w tie-breaku. Jak się po nim czujecie?
Piotr Ilewicz: – Rzeczywiście było to ciężkie spotkanie. Pogoda była dla nas niesprzyjająca. Wytrzymaliśmy to i fizycznie, i psychicznie, bo goniliśmy w każdym secie poza trzecim, którym udało nam się na początku odskoczyć. Jesteśmy szczęśliwi i zmęczeni. Na szczęście w piątek mieliśmy tylko jeden mecz, więc mamy czas na odpoczynek.
Czy bardziej cieszy wygrany mecz, czy może został ci w pamięci ten przegrany pierwszy set?
– Już jak jesteśmy dwie godzinki po spotkaniu, to wydaje mi się, że będę zapamiętywał te fajne akcje, żeby wcielać je w życie w kolejnym spotkaniu. Zatem – tylko pozytywne myślenie.
Udało wam się wywalczyć awans. A jaki macie cel na cały turniej?
– Wydaje mi się, że cel, jaki mamy ze Staszkiem, to fajna siatkówka jakościowo. Pierwszego dnia mieliśmy na pewno kłopot z tą jakością na początku. Choć ten nasz duet jest na tyle nieobliczalny, że jesteśmy tutaj w stanie pokonać każdego.
Czyli celem jest finał?
– Chcielibyśmy, ale nie zakładamy. Idziemy systemem step by step, czyli powoli i mam nadzieję, że z pozytywnym końcem.
Nie mogę cię na koniec nie zapytać. Jak ci się gra w Cieszynie?
– Jest to bodajże mój trzeci sezon z Plażą Open tutaj w Cieszynie. Lubię to miejsce. Zawsze mam miłe wspomnienia, ponieważ są one związane z tym, że daleko się zachodzi. Tu udawało mi się osiągnąć walkę o ósemkę, o półfinał. Mam nadzieję, że Cieszyn będzie mi sprzyjał i zajdziemy tutaj ze Staszkiem daleko.