Piotr Ilewicz: Gramy bardzo dobrą, pewną siebie i skuteczną siatkówkę

W niedzielę o godzinie 9:00 wystartują eliminacje do turnieju głównego czwartego turnieju finałowego tegorocznej Plaży Open. – Kiedy myślę o Manufakturze pod względem sportowym, to na pewno wiem, że jest to świetna siatkarskich lokalizacja – mówi Piotr Ilewicz, który już niejednokrotnie miał okazję zagrać na terenie łódzkiej Manufaktury i wystartuje w niej po raz kolejny.

Ostatni turniej Plaży Open w tym roku odbędzie się w łódzkiej Manufakturze. Jakie jest twoje pierwsze skojarzenie z tym miejscem?

Piotr Ilewicz: Kiedy myślę o Manufakturze pod względem sportowym, to na pewno wiem, że jest to świetna siatkarskich lokalizacja. W sercu galerii handlowej już nie raz rozstawiono boiska, które mogą przyciągnąć naprawdę wiele osób do oglądania naszych spotkań. Na pewno fajniej się gra turniej, gdy kibiców jest jak najwięcej.

Chciałbym zapytać o samo miejsce rozgrywania turnieju. Jeździłeś trochę po Polsce, ale i świecie. Czy do Manufaktury możesz porównać jakieś inne miejsce lub miasto, w którym grałeś?

Szukając tak na szybko pamięcią, nie mogę znaleźć takiego miejsca, ale to właśnie pokazuje duży potencjał tego turnieju. Dla mnie istotne jest to, by zawodów nie rozgrywać gdzieś na uboczu, ale na rynkach czy przy galeriach handlowych. Czyli w miejscach, w których jest wiele osób „przechadzających się”, które na co dzień nie są fanami siatkówki plażowej. Dzięki takim turniejom jak Plaża Open mogą zobaczyć jak fajna i widowiskowa jest to dyscyplina sportu.

Łódź to miasto mocno związane z siatkówką. To właśnie tutaj uczyli się gry w siatkówkę plażową nasi wybitni reprezentanci. To tutaj w najwyższej klasie rozgrywkowej w siatkówce halowej grają Budowlani i ŁKS. Czuć w Łodzi ducha sportu, ducha siatkówki?

Gdy tylko Plaża Open przyjeżdża do Manufaktury, to na pewno ten duch odżywa. W szczególności siatkówki związanej z plażą, bo jakość i otoczka tych turniejów jest zawsze najlepsza. Łódź, poprzez swoją bogatą historię związaną z siatkówką, zasługuje i powinna dążyć do tego, aby w tak bogatym sportowo miejscu odbywały się turnieje plażówki na najwyższym poziomie.

Porozmawiajmy teraz o tobie i Tomku Wołoszuku. Patrząc na ostatnie wyniki, wasza forma zdecydowanie wzrosła…

Z Tomkiem ostatnio śmiejemy się, że jesteśmy jak dobre wino ze wzgórz Toskanii (śmiech) i z wiekiem będziemy grać jeszcze lepiej. Rzeczywiście jakościowo jest to jeden z naszych najlepszych sezonów. To, że znamy się już tak długo i to, przez jaki rollercoaster emocji przechodziliśmy, jeśli chodzi o nasze wspólne odbijanie, tylko scementowało nasz team. Teraz wspólnie gramy bardzo dobrą, pewną siebie, a co najważniejsze skuteczną siatkówkę.

A co jest waszą najsilniejszą stroną, jeżeli chodzi o aspekt czysto siatkarski?

Wydaje mi się, że właśnie te wspólne lata grania razem procentują. Rozumiemy się naprawdę bez słów. W wielu trudnych sytuacjach, kiedy trzeba podejmować nagłe decyzje, umiemy szybko i dobrze reagować. Wychodzimy z nich obronną ręką, co przekłada się na nasze tegoroczne wyniki.

Macie jakieś marzenia, cele na łódzki turniej Plaży Open ?

Sezon jest długi, a już jesteśmy blisko ostatniej prostej, więc na pewno wkrada się lekka monotonia i coraz większe zmęczenie. Dlatego chciałbym do końca utrzymać tę radość z gry, która zawsze powoduje, że każdy mecz czy set staje się łatwiejszy. Wtedy łatwiej o dobre wyniki. Jeśli to będzie, to wszystkie inne siatkarskie puzzle jakoś się poukładają.

Chcielibyśmy utrzymać dobrą formę i pokazać naszą najlepszą siatkówkę. Mam nadzieję, że przełoży się to na walkę o miejsca medalowe. Mnie osobiście Łódź kojarzy się z bardzo pechowym czwartym miejscem (w parze z Kubą Zdybkiem), dlatego chciałbym odczarować to i wyjechać z Manufaktury z medalem.