Jarosław Lech i Marcin Ociepski już w sobotę zakończyli swój udział w turnieju Plaży Open w Dąbrowie Górniczej. Przypomnijmy, że była to najwyżej rozstawiona para w zawodach.
Lech i Ociepski co prawda wygrali mecz w pierwszej rundzie z duetem Baran/Baran 2:0, ale w dwóch kolejnych meczach musieli uznać wyższość rywali. Najpierw przegrali z parą Szewczyk/Bernyś 0:2, a potem w tie-breaku z Andrys/Andrys. Ostatecznie zajęli dziewiąte miejsce.
Maciej Nowocień: Byliście jednymi z faworytów turnieju, a zakończyliście go dopiero na dziewiątym miejscu.
Jarosław Lech: Jesteśmy zawiedzeni. Bardzo słabo graliśmy w ataku, nie kończyliśmy piłek… Nie wiem, z czego to wynikało. Dobrze wystawialiśmy, a z atakiem było gorzej. Trudno na gorąco powiedzieć, co się stało. Nie chcę też podchodzić do tego emocjonalnie. Może mieliśmy gorszy dzień? Naprawdę trudno powiedzieć.
Fakt, że w tym tygodniu graliście na World Tourze w Warszawie mógł mieć wpływ na waszą postawę w Dąbrowie Górniczej?
– Nie ma się co tak tłumaczyć. Jestem zaskoczony tym wynikiem. Naprawdę nie wiem, dlaczego tak zagraliśmy. Przyjęcie było, tak samo wystawa, dobrze funkcjonował blok z obroną, a nie kończyliśmy kontr. W Warszawie było podobnie, a mogliśmy wygrać tamten mecz.
Odkujecie się jeszcze na Plaży Open?
– Mamy taką nadzieję. Chcemy zagrać w Łodzi, Zamościu i Białymstoku. Potem muszę kończyć sezon plażowy, bo wracam na halę.