Sandra Szychowska i Magdalena Rapacz-Matras w Myślenicach stanęły na najwyższym stopniu podium. Nie miały długiego odpoczynku, ponieważ już w piątek wystartowały eliminacjach do turnieju głównego w Kołobrzegu. – Jesteśmy z siebie mega dumne, bo widzimy że praca, którą wykonujemy i nasz wysiłek są warte zachodu – przyznała Magdalena Rapacz-Matras.
Wygrałyście pierwszy mecz 2:1, po ciężkim boju ale chciałbym zapytać nie o samo starcie, o nadmorski klimat. Jak tobie gra się przy morskiej otoczce?
Magda Rapacz-Matras: Oczywiście, że mi się podoba. My zresztą przyjechałyśmy nad morze na cały tydzień i po turnieju głównym zostajemy tutaj. Szczerze mówiąc, gdy widzę piasek, morze i tę piękną pogodę, to aż nie chce mi się stąd wyjeżdżać!
Kompleks boisk „Kamienny Szaniec” to miejsce wyjątkowe, które może urzec swoim klimatem. Co ty o nim sądzisz?
Bliskość morza wynagradza mi wszystko, co mnie tutaj spotka. Z całą pewnością przyjdzie taki moment, że ten wiatr nieco nam czy przeciwnikom będzie przeszkadzał, ale taki jest już urok nadmorskich turniejów, że warunki atmosferyczne potrafią być zmienne dla każdego. Pamiętam, że oglądałam jakiś czas temu turniej 4* w meksykańskim Cancun i oczywiście zachowując odpowiednie proporcje, to czuje się jak w Meksyku.
Kiedyś nad morzem organizowano cały cykl turniejów nadmorskich, fajnie byłoby znowu wrócić do takiej idei? Najpierw Plaża Open w całej Polsce, a następnie cykl nad morzem? Co ty na to?
Pamiętam, że kiedy rozgrywano turnieje nadmorskie to miałam około 20 lat, i tak naprawdę nie potrafiłam grać w siatkówkę plażową. Gdyby tylko powstała taka idea by zorganizować cykl zawodów nad morzem, to szczerze mówiąc ja wchodzę w to w ciemno. Bo przecież grzechem byłoby nie skorzystać z opcji spędzenia miesiąca nad morzem.
Wróćmy jeszcze na chwilkę do Myślenic. W ostatnim turnieju okazałyście się najlepsze, wygrywając wielki finał przy sztucznym świetle. Wspominasz jeszcze te zawody?
Powiem szczerze, że gdy tylko zadałeś mi to pytanie, to aż łezka zakręciła mi się w oku. Jesteśmy z siebie mega dumne, bo widzimy że praca, którą wykonujemy i nasz wysiłek są warte zachodu. Mecz był naprawdę ciekawy i mógł się podobać, nam było bardzo ale to bardzo miło gdy słyszymy dobre słowa i to jest dla nas jeszcze większa motywacja.
Niektórzy żartowali, że pewnie czekają was wizyty w zakładach pracy, spotkania z kibicami…
Czekamy na zaproszenie, ale mówiąc poważnie to już dzień po finale najpierw siłownia, a następnie trening więc nie było mowy o tym, by cokolwiek odpuścić. Dzisiaj mierzymy się w kwalifikacjach, trzeba zatem tyrać i tak aż do finałów mistrzostw Polski.
To, że wygrałyście w poprzednim turnieju, a teraz walczycie w kwalifikacjach pokazuje tylko, jak bardzo poziom się wyrównał.
Poziom w ostatnich dwóch latach, bardzo się wyrównał choć szczególnie widać to w tym roku. 24 pary, które najczęściej grają w turniejach głównym reprezentują bardzo wysoki poziom. W kwalifikacjach nie ma zmiłuj, bo jak się nie wygra jakiegoś meczu, to może cię czekać powrót do domu.
Z Magdaleną Rapacz-Matras rozmawiał w Kołobrzegu Piotr Bąk.
Na wydarzenie zaprasza Pomorze Zachodnie.