To ogromne wyróżnienie dla zawodników i organizatorów Plaży Open. Podczas turnieju w Manufakturze odwiedził nas Giba, czyli jeszcze do niedawna najlepszy siatkarz świata.
Maciej Nowocień: Co robisz na Plaży Open?
Giba: Przecież mieszkam w Łodzi! (śmiech) Współpracuję z Fundacją All-Star Volley i jestem dumny, że mogę być w Polsce. Czuję się tutaj podobnie, jak w Brazylii. Siatkówka dla Polaków jest tak samo ważna, jak dla naszej nacji. Wiadomo, że piłka nożna to dla nas już coś więcej, jak religia.
A jak się dowiedziałeś o naszym turnieju?
– Śledziłem wasze zawody z okien mojego mieszkania. Widziałem sporo meczów, również te w deszczu, bo aura nie była sprzyjająca. Naprawdę było kilka bardzo fajnych spotkań, a zawodnicy prezentują wysoki poziom beach volleya.
Możesz porównać świat siatkówki plażowej w Polsce do tego w Brazylii?
– Oj, to naprawdę ciężka sprawa. To tak, jakbym miał porównać dwóch trenerów, z którymi kiedyś współpracowałem. Każdy jest zupełnie inny, ma swoje lepsze i gorsze strony. Ale na tym turnieju bardzo mi się podoba. Jest tu zupełnie jak na plaży. Czuję się niesamowicie widząc, jak Polska dorosła do siatkówki plażowej.
Może kojarzysz któregoś z zawodników występujących na Plaży Open?
– Niestety jeszcze nie, ale naprawdę bardzo się cieszę widząc, jak wiele ludzi w Polsce gra w siatkówkę plażową. Czuję dumę.
A ty grałeś kiedyś w plażówkę?
– Oczywiście, że tak. Zacząłem w 1993 roku, kiedy rozwijała się moja kariera sportowa. Sporo grałem, ale w pewnym momencie przestałem, bo zacząłem odnosić sukcesy w hali i temu się poświęciłem. Czasem sobie jednak pogram dla przyjemności…
…może podczas piątkowych zmagań Plaży Open?
– Wow! Dziękuję za zaproszenie, ale niestety muszę pracować. Czeka mnie podróż do Włoch.