Monika Brzostek jeszcze niedawno reprezentantka Polski, broniąca biało-czerwonych barw w największych i najlepszych turniejach światowych. Olimpijka z igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro, brązowa medalistka mistrzostw Europy, a na krajowym podwórku nie mająca sobie równych – multimedalistka mistrzostw Polski. Jej dokonania można wymieniać długo. Teraz swoje boiskowe doświadczenie przekuwa na zupełnie inną stronę turniejów siatkówki plażowej i odnajduje się wyśmienicie w roli dyrektora sportowego cyklu Plaża Open.
Monika, już jakiś czas nie oglądamy cię w biało-czerwonych barwach. Przyzwyczaiłaś się do nowej rzeczywistości?
Monika Brzostek: Myślę, że już się przyzwyczaiłam. Brakuje mi adrenaliny boiskowej, brakuje mi takiego prawdziwego treningu, tych zakwasów, zmęczenia. Uwielbiałam to. Jednak bycie w domu jest równie atrakcyjne.
Na czym obecnie się skupiasz?
– Skupiam się na treningach personalnych oraz treningach siatkarskich, które prowadzę u siebie w domu. Organizuję również obozy dla amatorów siatkówki plażowej.
Mogliśmy oglądać cię ostatnio w krajowym turnieju. Wskoczyłaś w nim na podium. Jak oceniasz swoją dyspozycję i czy jeszcze gdzieś będzie można cię oglądać?
– Mam zamiar jeszcze zagrać w nadchodzący weekend w Gdyni. Mojej formy na pewno nie porównałabym do tej, którą prezentowałam będąc w kadrze, ale robię co mogę, żeby być w stanie zagrać turniej na zadowalającym dla mnie poziomie.
W tym roku dołączyłaś do komitetu organizacyjnego Plaży Open. Jak odnajdujesz się w roli dyrektora sportowego cyklu?
– Spotkałam się z bardzo pozytywnym odzewem ze strony osób związanych z projektem, z czego bardzo się cieszę. To dla mnie ważne, że mogę brać udział w takim przedsięwzięciu w doborowym towarzystwie.
Wcześniej znałaś wszelakie turnieje od strony zawodniczej. Zaskoczyło Cię coś na plus albo na minus, jeśli chodzi o organizację turniejów od wewnątrz?
– Zaskoczyła mnie ilość zadań, rozmów, spotkań żeby zorganizować jeden event. Nie mówiąc już o czterech (śmiech).
Masz ogromne międzynarodowe doświadczenie w mniejszych i większych turniejach. Jak na ich tle wypadają polskie turnieje krajowe?
– Poziom organizacji u nas w kraju jest zdecydowanie poziomem europejskim. Nie widzę żadnych niedociągnięć, a nawet pod kątem zawodniczym uważam, ze jest mnóstwo udogodnień, które na pewno zawodnicy doceniają. Otwarty system przyznawania dzikich kart, obiady podczas turniejów, dodatkowe atrakcje dla rodzin z dziećmi, znane i sprawdzone miejsca organizacji turniejów. To wszystko sprawia, że od lat jest stała ekipa ludzi, którzy kochają ten sport i chcą być częścią jego historii.
Plaża Open ma za sobą wiele lat historii. Gdy tylko kadrowe obowiązki pozwalały, miałaś okazję również zagrać w niektórych jej turniejach. Jak je wspominasz?
– Z sentymentem wspominam Zamość. Był to mój pierwszy turniej z Olcią Gromadowską, który wygrałyśmy. Byłam zachwycona miastem, które miałam okazję zwiedzić podczas turnieju.
W tym roku Plaża Open mocno rozwija skrzydła i przy czterech turniejach w cyklu zaplanowane jest mnóstwo dodatkowych aktywności. Mogłabyś zdradzić, co nas czeka w ich trakcie?
– Jasne. Myślimy o strefie kibica, gdzie kibice będą mogli śledzić nie tylko poczynania duetów grających w Plaży Open, ale także inne aktualne zawody, mecze, odbywające się w tych samych terminach co cykl Plaża Open. Będzie strefa dla dzieci, przyjazna rodzinom z pociechami. Będą aktywności dla seniorów, jak i dla wszystkich chętnych, chcących spróbować swoich sił w treningu personalnym. Zapraszamy do śledzenia naszego fan page’a, gdzie na bieżąco będziemy informować o wszystkim, co się aktualnie dzieje w ramach turniejów.
Plaża Open w tym roku wyrównała pule nagród. Maczałaś w tym trochę palce? To chyba nie był trudny i długi proces, prawda?
– Myślę, że wszyscy i wszystkie maczaliśmy w tym palce. Dziewczyny – zawodniczki coraz częściej o tym wspominały. Mówiły, że marzą o równym podziale pul, co zdecydowanie popieram. Cieszę się, że takie decyzje zostały podjęte tym roku i że mogę być tego świadkiem. Jestem dumna, że mogę być tego malutką częścią!