Josip Pribanić to chorwacki zawodnik, który ma na swoim koncie wiele występów na turniejów z cyklu World Tour. Oprócz tego Chorwat jest trenerem jednej z najlepszych żeńskich par na świecie Karli Borger i Julii Sude, które są aktualnymi mistrzyniami Niemiec. O swojej trenerskiej przygodzie, Polakach i mieszkaniu w naszym kraju opowiedział Piotrowi Bąkowi.
Po raz pierwszy w Polsce, miałeś okazję zagrać w miniony weekend w Białymstoku. Jak wrażenia?
Same pozytywne! Grałem na wielu turniejach, na całym świecie i muszę przyznać, że to był jeden z najlepszych w jakich brałem udział. Wszyscy byli niezwykle pomocni, począwszy od organizatorów, wolontariuszy, przez wszystkie osoby zaangażowane w przygotowanie tych zawodów. Bardzo podobało mi się także otoczenie, w którym miałem okazję zagrać. Niewielkie, aczkolwiek niezwykle urokliwe jeziorko, otaczający boiska las. Jeśli chodzi o poziom, to spodziewałem się wiele, ponieważ wiem, że Polska jeśli chodzi o siatkówkę plażową jest bardzo mocna.
A jeśli chodzi o sam wynik? Trzecie miejsce cię zadowala, czy może czujesz lekki niedosyt, że nie udało się wygrać starcia półfinałowego?
W ostatnim roku skończyłem grać w siatkówkę plażową, ponieważ zostałem trenerem niemieckiej pary – Borger/Sude, które są aktualnymi mistrzyniami Niemiec, w siatkówce plażowej. Jestem daleki zarówno od mojej optymalnej formy fizycznej, jak i tej czysto siatkarskiej, więc ten rezultat to zdecydowanie więcej, niż mogłem się spodziewać. Nie oczekiwałem, że uda nam się ugrać coś szczególnego, tutaj w Białymstoku. Niesamowity był jednak mój partner – Piotr Ilewicz, to prawdziwa bestia! W niedzielę zagraliśmy trzy ciężkie mecze, wszystkie na pełnym dystansie trzech partii, a jednak udało się mi i Piotrkowi zająć bardzo wysokie trzecie miejsce w turnieju.
W waszym zespole „szefem” był właśnie Piotrek?
Co prawda Piotrek mówił cały czas do mnie, że to ja jestem szefem, ale prawda jest taka, że to właśnie On rządził na boisku (śmiech).
Piotrek jest taki sam na boisku, jak poza nim?
Poznałem Piotra, mniej więcej jeśli dobrze pamiętam, około 10 miesięcy temu podczas turnieju cyklu World Tour w Doha, w Katarze. Wtedy zagraliśmy przeciwko sobie i przegrałem to spotkanie 0:2, wtedy przekonałem się o jego wysokich umiejętnościach. Kiedy moja dziewczyna podpisała kontrakt z Developresem Rzeszów, zdecydowałem się na podróż do Polski, i towarzyszenie jej w trakcie tej przygody. Piotr był pierwszą osobą, która przyszła mi do głowy, aby spróbować razem swoich sił. Przed tym turniejem nie spotkaliśmy się ani razu, nie przeprowadziliśmy ani jednego treningu, a powiedzieliśmy sobie jedynie: „Hej przyjacielu, zagrajmy razem, bawmy się siatkówką, a może coś z tego wyjdzie”. To klasa sama w sobie na boisku, nie zajmuje się prowokowaniem rywali, skupia się na sobie, potrafi przyznać się do błędu, i co ważne szybko wyciągnąć wnioski.
Zanim wrócimy do rozmowy o siatkówce plażowej, chciałbym cię zapytać o moich rodaków. Co sądzisz o Polakach?
Do tej pory miałem to szczęście, że nie spotkałem ani jednej negatywnej osoby. Każdy jest przyjacielsko nastawiony, każdy chce mi pomóc. Przyjechałem do Was z Chorwacji, my także jesteśmy Słowianami, więc takie postawy także moim rodakom nie są obce. To zupełnie inne światy, niż ten zachodni, tam wszystko nastawione jest przede wszystkim na biznes, a u Nas większą rolę odgrywają emocje, przywiązanie i to bardzo m się podoba.
A co możesz powiedzieć o Rzeszowie, w którym zamieszkałeś?
Nie wiedziałem czego tak naprawdę oczekiwać, przed przyjazdem do Rzeszowa. Kilka informacji, które udało mi się znaleźć pochodziły, a jakżeby inaczej z google’a. Ciesze się, że mieszkam w mieście, które nie jest jednym z największych w Waszym kraju. Bardzo podoba mi się centrum miasta, z ogródkami, restauracjami można tam spędzić wiele wspaniałych chwil. Podobne opinie słyszałem na temat Białegostoku, zresztą powiedzieliśmy sobie z Piotrem, że gdybyśmy pożegnali się z turniejem w sobotę, to niedzielę poświęcilibyśmy na wspólne zwiedzanie tego pięknego miasta. Plany musiały jednak ulec zmianie (śmiech).
Twoja dziewczyna podpisała jak powiedziałeś kontrakt z Developresem Rzeszów. Tam będzie pracowała, z jedną z największych legend światowej siatkówki – Stephanem Antigą.
Poznałem zarówno trenera Stephana Antigę, jak i całą drużynę. Z tego co pamiętam drużyna z Rzeszowa, zajęła zarówno w lidze, jak i krajowych pucharze drugie miejsce. W tym roku także powinna być zaliczana, jako jeden z głównych faworytów do złotego medalu. W Lidze Mistrzyń zawodniczki z Rzeszowa, wylosowały niezwykle silne rywalki, włoskie Busto Arsizio oraz niemiecki Schwerin, a także jeden zespół, który wyłonią kwalifikacje.
No to wróćmy do obiecanej siatkówki plażowej. Obserwowałem Ciebie, nie tylko podczas spotkań, ale także poza boiskiem. A tam cały czas u ciebie na telefonie, laptopie gościła plażówka… Rzeczywiście na punkcie siatkówki plażowej jesteś zakręcony bardzo mocno!
To wszystko dlatego, że dziewczyny, które trenuje – Borger/Sude grały w tym samym czasie jednogwiazdkowy turniej w austriackim Baden (śmiech). Z powodu pandemii koronawirusa zdecydowaliśmy, że do Austrii pojadą same, więc miałem wolny weekend, który spędziłem aktywnie. Miałem pecha, że praktycznie w tym samym momencie, kiedy one grały swoje mecze, ja rozgrywałem swoje. W przerwach oglądałem ich mecze, rozmawiałem telefonicznie, na temat ich występów, taktyki na kolejne mecze.
Plaża Open to jedyny cykl turniejów w naszym kraju, Piotr Ilewicz rozmawiał z tobą na temat Plaży Open właśnie, opowiadał troszkę na jej temat?
Miałem grać tydzień wcześniej w Myślenicach, ale do Polski mogłem przyjechać dopiero w sobotę, więc niestety ale tamte zawody musiałem odpuścić. Tak jak mówiłem, na turniej przyjechaliśmy z marszu, ale patrząc na to co widziałem tutaj, i co usłyszałem o Waszym cyklu, jeśli tylko będzie taka możliwość chętnie zagram jeszcze podczas turniejów Plaży Open.
Wiemy, w jakich czasach przyszło nam teraz żyć. W Polsce udało się zorganizować kilka turniejów, a jak sprawa wygląda w Niemczech?
W Niemczech także jest kilku niezwykle entuzjastycznych ludzi, którzy kochają siatkówkę plażową, tak jak wy. Zdecydowali na organizację czterech turniejów, tydzień po tygodniu. Na przemian grali mężczyźni i kobiety, każda drużyna miała do rozegrania po dwa mecze jednego dnia.
Śledzisz to, co dzieje się w światowej siatkówce plażowej. Co zatem możesz powiedzieć, o naszych polskich duetach, zarówno wśród kobiet jak i mężczyzn?
Jeśli chodzi o rywalizację wśród Panów, to wprost uwielbiam to, w jaki sposób grają Piotr Kantor i Bartosz Łosiak. Byłem bardzo smutny, że Panowie nie mieli okazji, przez odniesione w ostatnim sezonie kontuzje, pokazać pełni swoich umiejętności. Kiedy Piotrek z Bartkiem wygrali turniej w Rio de Janeiro, byłem jednym z najszczęśliwszych ludzi na świecie. Potem powtórzyli ten sukces na swojej ziemi, w Warszawie. Nie spodziewałem się jeśli mam być szczery, że Grzegorz Fijałek i Michał Bryl, po tym jak pierwszych z nich rozdzielił się z Mariuszem Prudlem, będą mogli rozegrać tak wspaniały sezon.
Z Josipem Pribaniciem w Białymstoku rozmawiał Piotr Bąk – Plaża Open