Aleksandra Gromadowska i Agnieszka Adamek do turnieju Plaża Open Białystok 2024 dostały się dzięki dzikiej karcie przyznawanej przez organizatorów. Doświadczone siatkarki świetnie wykorzystały otrzymaną szansę. Na zakończenie imprezy przegrały tylko z turniejową „jedynką”, ale skóry tanio nie sprzedały. Para Łodej/Kielak odniosła triumf dopiero po zaciętym tie-breaku. (fot. Dawid Gadula)
Dobrze, że finałowy mecz był transmitowany w telewizji, ponieważ było co oglądać. Zajęłyście miejsce drugie, ale spotkanie było fantastyczne w waszym wykonaniu...
Agnieszka Adamek: Bardzo dziękujemy. Myślę, że mecz naprawdę mógł się podobać. Zostawiłyśmy w nim sporo sił i zdrowia. W drugim secie niespodziewany zwrot akcji na naszą korzyść. To sprawiło, że jeszcze przyjemniej oglądało się tę rywalizację.
Ciężko powiedzieć, że ktoś był lepszy w tym meczu. Wystąpiły w nim dwie, równorzędne drużyny. Przed finałem, jakiś postronny kibic mógłby pomyśleć, patrząc na to co robiły Julia z Martą, że to będzie „szybkie 2:0”. Tymczasem wy pokazałyście, że może być inaczej.
Aleksandra Gromadowska: Na szczęście miałyśmy okazję z dziewczynami zagrać w sobotę. Dzięki temu wiedziałyśmy, czego spodziewać się i mogłyśmy nieco zmienić swoją grę. Trochę nam to ułatwiło. Mimo że w pierwszym spotkaniu przegrałyśmy z nimi 2:0, to w finale zrobiłyśmy dobrą robotę. Wyciągnęłyśmy wnioski i się poprawiłyśmy. Dlatego spotkanie było takie zacięte. Mam nadzieję, że dobrze się je oglądało.
Dzika karta w finale kobiet zajęła drugie miejsce. Była bardzo blisko zdobycia złota. Dzika karta również w finale męskim. Trzeba przyznać, że to dobre wybory organizatorów.
Agnieszka Adamek: Bardzo dziękujemy za przyznanie dzikiej karty. Cieszę się, że sportowo potwierdziłyśmy, że dzika karta została nam słusznie przyznana.
Ciekawi mnie z jakim nastawieniem przyjeżdżałyście do Białegostoku na Plażę Open. Wiemy, że jesteście profesjonalistkami i zawsze walczycie o zwycięstwo, ale jak to wyglądało przed tym turniejem?
Aleksandra Gromadowska: Z powodu moich turbulencji zdrowotnych musiałyśmy odpuścić turniej w Sulejowie. Także ciężko było wyrokować, jaki będzie wynik w Białystoku. Wiedziałyśmy, że chcemy jak najlepiej wykorzystać dziką kartę. Mamy założenia razem z trenerem i myślę, że je spełniłyśmy.
Z Plażą Open jesteście związane od wielu lat. W tym roku mija 15 lat. To kawał historii.
Agnieszka Adamek: Tak, jest to kawał historii. Cieszę się, że ten cykl dalej trwa i mam nadzieję, że będzie trwał dalej, mimo że są pewne problemy. Mocno kibicujemy, ponieważ atmosfera i organizacja zawsze były na najwyższym poziomie. Bardzo chętnie wracamy do miast, w których odbywa się Plaża Open.